Niektórzy mówią, że jeśli nie ma cię na Facebooku, to tak naprawdę nie istniejesz. Nie sądzicie, że jest odwrotnie?
Uzależnił miliony ludzi, spowodował największe kłótnie, rozwody i przejął władzę nad światem - nie sądzicie, że Facebook bardziej niż po prostu portalem jest chorobą?
Czy warto mieć tysiące znajomych, których prawie nie kojarzymy? Czy wasz czas jest warty przesiadywania na stronie, na której w zasadzie nic nie ma?
Pozostałam jedną z niewielu osób, której facebookowa choroba/żądza nie dotknęła. Zastanówmy się, dlaczego.