poniedziałek, 29 grudnia 2014

051. Historia Prawdziwa. Ania i Oliwia. Prawdziwa Historia.


 

EDIT: Właśnie zauważyłyśmy błąd w numeracji notek - okazuje się, że ta jest pięćdziesiąta pierwsza, no ale w takim razie będziemy świętować spóźnioną pięćdziesiątą notkę...

Hejka! Tu Oliwia.... oraz co ciekawe Ania.
A więc świętujemy razem pięćdziesiątą notkę.
!!!
I chcemy wam opowiedzieć o początkach naszej przyjaźni. Nie mówimy, że was zainteresuje, ale możecie sobie przeczytać, jak się nudzicie. Jakby co, to nie zrażajcie się tą notką - inne są fajne i fajniejsze.
Ale my jesteśmy krytyczne.
OMG...
Wspólną notkę miałyśmy zaplanowaną, zanim ten blog powstał - powiedziała Ania i się zaśmiała. Ale Oliwia nie, gdyż było to mało śmieszne. Następnie roześmiały się obie. Tak było. To prawda. To fakt. To autentyczny fakt.
Uwaga - Ania + Oliwia = głupawka
A teraz przygotujcie się, bo zaczynamy naszą podróż w czasie. Zapnijcie pasy i ruszamy!

...
Mieszkamy w tym samym bloku, chociaż się nie znamy. Są wakacje, słoneczny dzień, Oliwia z mamą idą sobie na spacer. Nagle na horyzoncie pojawia się inna Oliwia z mamą, a przynajmniej tak to wygląda, a to była Ania z mamą. Mamy zaczęły ze sobą rozmawiać jak to sąsiadki. Wtedy jeszcze nie wiedziały, że ich córki będą kiedyś nierozłącznymi najlepszymi przyjaciółkami. My, jak to małe dzieci, w tym czasie nieufnie patrzyłyśmy na siebie w milczeniu. Ja, Oliwia, pamiętam, że Ania trzymała wtedy swojego pluszaka, który był bardzo długi, bo miał sprężynę zamiast szyi i stała tak z nim i się patrzyła, co bardzo śmiesznie wyglądało. Natomiast ja miałam teletubisia Po, który nie rozstawał się wtedy ze mną ani na krok. Miałyśmy 4 lata. Mamy, jak to mamy, powiedziały, żebyśmy się ładnie przywitały. Ania i Oliwia - poker face, wreszcie jakoś tam sobie te ręce podały i tyle. Nie pamiętam żadnej rozmowy później, ale możliwe, że po prostu ze sobą nie gadałyśmy.
....
HappyAnnSmile idzie z mamą na huśtawkę. Lili555 z mamą już tam jest. Ania się zbliża, Oliwia się wystrasza, gdyż wie, że zaraz będzie musiała zejść. Na rękach trzyma swojego teletubisia Po, z którym się nie rozstaje. Najpierw witają się ze sobą Szanowne Nasze Mamy. My cały czas badamy się wzrokiem. Oliwia jest nieśmiała, więc się boi cokolwiek powiedzieć. Schodzi z huśtawki, natomiast na huśtawce usadawia się Anna. Ania mówi, że pamięta, że wtedy zaczęłyśmy już ze sobą gadać, co znaczy, że poczułyśmy, że mamy taką prawdziwą koleżankę.
Nadchodził wrzesień, drugi rok dla Ani i pierwszy dla Oliwii w przedszkolu. Obydwie nie mogły się doczekać, bo wiedziały, że wtedy będą ze sobą spędzać dużo czasu. Przed przyjściem do przedszkola Oliwii, BFF Ani była Justynka - przyjaźniły się wtedy jak teraz tytułowe Ania i Oliwia.
Wrażliwa Ania bała się, że Justynka przestanie być jej przyjaciółką, a zostanie nią Oliwia i nie będą mogły się razem bawić. Okazało się, że w pewnym sensie tak było. Oliwia, jak to Oliwia, nie kazała się bawić Ani z Justynką, bo chyba była zazdrosna (chociaż ja osobiście tego nie pamiętam).
...
Zaczęła się szkoła. Od tego czasu byłyśmy już naprawdę przyjaciółkami. Wszyscy nas traktowali jak jedną osobę. Zawsze się do nas zwracali w liczbie mnogiej. Jak nie było jednej, to się pytali, co się stało z Anią na przykład. Byłyśmy wtedy naprawdę nierozłączne. I to w sensie dosłownym, bo chodziłyśmy po korytarzu za rączki. Jak większość. Trudno było, kiedy jedna z nas nie przychodziła do szkoły. Poza sobą nie miałyśmy innych koleżanek i kolegów.
 

Zero kłótni...?

Gdy byłyśmy małe, Ania lubiła płakać o wszystko, a Oliwia obrażać się o wszystko i tak to się porobiło, że często wychodziły "mega" kłótnie. Pierwsza, z tego co ja Oliwia pamiętam, wynikła, zanim zaczął się rok szkolny w przedszkolu. Ania twierdziła, że przedszkole jest głupie, a Oliwia pocieszała się, że fajne.
Większy konflikt, który trwał dłużej wybuchł w drugiej klasie (szkoły podstawowej oczywiście). Nasz kolega [z którym teraz niestety straciłyśmy kontakt, gdyż znalazł się w innej szkole] opowiedział Ani o swoim znajomym, który zapragnął, aby wszyscy zwracali się do niego "Wasza Wysokość". Ani też się to spodobało. Postanowiła, że zostanie jego następcą. DYN DYN DYYYYYYYYYN i wtedy nastąpił przyjaźniany przełom (choć nie ma słowa "przyjaźniany", ale dobra). Mi się to nie podobało bardzo, gdyż uważałam, że Ania się wywyższa i uważa za lepszą od innych. Na jednej lekcji była praca w grupach i tak się złożyło, że nie byłyśmy w tej grupie razem. Chciałam pożyczyć chyba ołówek, oczywiście od Ani, no bo od kogo, a Ania na to:
"Nie pożyczę ci".
Nie wiedziałam, o co chodzi. Dopiero później się dowiedziałam, że aby pożyczyć coś do Ani, należy zwrócić się do niej "Wasza Wysokość"/"Królowo Aniu". OOOO nie. Ooooo nie.
Tak przez kilka dni nie chciałyśmy się do siebie odzywać. Ale to było bardzo trudne... Wreszcie nie wytrzymałyśmy i się pogodziłyśmy.
Oprócz takich większych kłótni, było sporo małych. Ania przychodziła do mnie i na przykład rysowałyśmy. Gdy ja powiedziałam, że mamy coś tam określonego rysować, to Ania nie chciała, rozpłakała się i wracała do domu. I takie tam głupoty.
Ja przez długi czas nie mogłam zapomnieć, jak Ania na pasowaniu przedszkolaków ukradła mi czerwonego cukierka, gdyż bardzo go lubiła, a jej już się skończył (bo dostaliśmy takie tubki z cukierkami). Ja się oczywiście bardzo na to oburzyłam. Bowiem czerwony cukierek był najsmaczniejszy!!!
Teraz już jesteśmy starsze i trochę dojrzalsze. Nie boczymy się już o takie bzdury jak cukierek lub niepożyczony ołówek. Ale to nie znaczy, że czasem nie poobrażamy się o jakieś małe nieporozumienia.
Ostatnio robiłyśmy własnoręczny kalendarz. Miałyśmy się podzielić rysunkami po połowie, czyli 6 rysuje jedna, 6 druga. Ale ja powybierałam już sobie, które chcę rysować. Na co Ania się obraziła, bo jak tam mogłam. Trochę przesadnie, tak twierdzi Ania, przeniosła się od razu do innej ławki i zaczęła mnie ignorować. Nasze wszelkie dzisiejsze kłótnie polegają na długich kazaniach rozpisywanych w notesiku zwanym przez nas źródłem komunikacji na lekcje. Wtedy piszemy bardzo mądre rzeczy i nawracamy się, a na końcu godzimy. Ale tamtego dnia to nie było takie proste. Ja myślałam, że Ania o tym szybko zapomni, ale okazało się, że poszła do innych naszych koleżanek, a ja zostałam sama. Było mi smutno, ale udawałam, że też mnie ona nie obchodzi. Za to Ania poszła wraz ze swoim kolegą, a raczej wspólnym naszym, na dół, aby pokazał jej swoje wypracowanie na polski i chociaż śmiała się z niego (tego wypracowania), to cały czas miała w głowie Oliwię i to, że mogą się nie pogodzić. W końcu podeszła do mnie przerwie, popatrzyłyśmy na siebie, wybuchłyśmy śmiechem i się przytuliłyśmy. Przyjaźń jest silniejsza niż nienawiść!

Co teraz?

Już nie jesteśmy zdane tylko na siebie. Mamy własną paczkę, w której zazwyczaj się kręcimy. Jest w niej również Justynka, którą długi czas uważałyśmy za jedynie znajomą z klasy. Co ciekawe, znajduje się w niej jeden chłopak, przez którego kiedyś też się kłóciłyśmy, ponieważ Oliwia była zazdrosna, że Ania woli jego, niż ją. A wcale tak nie było :) Poza tym staramy się wiązać również naszą przyszłość razem. Chociaż się różnimy, wiemy, że zawsze będziemy najlepszymi przyjaciółkami, a przynajmniej taką mamy nadzieję.
Myślimy, że nie mogłyśmy lepiej trafić i mamy przyjaciółkę od serca, na którą zawsze możemy liczyć.
 
***
 
Serdecznie gratulujemy tym, którzy dotrwali do końca, bo nam wydaje się to interesujące, ale wam być może nie.
 
Nasza przyjaźń trwa 10 lat, w tym roku będzie 11, a badania udowodniły, że jeśli trwa ponad 7, to będzie już do końca życia...
 
Wasze Ania i Oliwia
 
PS Jeszcze piosenki. Postanowiłyśmy, że każda wstawi swoją, więc w tym poście dwie:
 
Od Ani:
to tak, ja dzisiaj dla odmiany cover. Jennette McCurdy, super aktorka, grająca w moim ulubionym serialu "iCarly" i "Sam i Cat" śpiewa piosenkę Katy Perry.
Od Oliwii:
to ja też wstawię cover w takim razie - jedna z moich ulubionych youtubowych piosenkarek, świetna i niesamowity ma głos, była też w The Voice amerykańskim albo jakimś tam innym angielskim
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.